20.01.2014

Siostra Zakonna

Pewna dziewczyna napisała mi piękny list, żeby opowiedzieć historję swego powołania.

Szczęść Boże !

...wczoraj niemal jednym tchem przeczytałam listy na Twoim blogu- rzecz to piękna, bowiem od samego Boga pochodzi. Jestem Ci wdzięczna za blog o tematyce powołań, gdyż szczególnie w dzisiejszym świecie trudna to sprawa rozeznać powołanie, które jest Darem Bożym. Piszę więc do Ciebie, abyś i mi choć troszkę dopomógł w tym rozeznawaniu... jeśli taka Wola Boża. Skoro trafiłam na ten blog, to zdaje się, nie przez „przypadek”. Jestem już ponad 5 lat po studiach, „nawrócona” ok. 3 lat temu. Zupełnie niespodziewanie przywrocił mi Pan wzrok na sprawy Boże i dał Światło a także pozwolił zaznać Zdroju Wody Żywej przy której piciu marności świata tego bledną i stają się bez smaku. Od momentu mojego nawrócenia (na obczyźnie) Pan jakby zarzucił kotwicę na serce moje i pociągnął je ku sobie, dając tym samym poznać, że nie zaznam już spokoju w niczym innym, jak tylko w Nim samym i tak jest po dzień dzisiejszy. Aktualnie pracuję w szkole jako nauczyciel muzyki. Jak wspomnę, jeszcze na studiach, muzyka była dla mnie najważniejsza, nawet czasem bardziej ważna niż drugi człowiek. Miałam ogromne plany i pragnienia związane z zawodem muzyka, aż tu nagle... coś się zmieniło po tej jednej Mszy Św. a szczególnie po wysłuchaniu (a nawet już w trakcie słuchania) Ewangelii wg św. Jana (8, 1-11)... Jak już wspomniałam obecnie pracuję w wyuczonym zawodzie, ale emocje już dawno opadły i ta sama muzyka, która niegdyś mnie „paraliżowała” swym pięknem, brzmi dziś zwyczajnie... Kilka lat temu, jak większość młodych kobiet, myślałam również o małżenstwie, rodzinie, chętnie umawiałam się na randki. Tymczasem od tamtego momentu, kiedy Słowo Boże poruszyło me serce dogłębnie, aż do łez, to pragnienie odeszło również. Niemal każdą wolną chwilę poświęcam na lektury duchowe, lubię przebywać z dala od zgiełku, sama w zaciszu choćby czterech ścian.... W Kościele doznaję ukojenia, spokoju, jakiego ten świat dać nie może, czasami słyszę te słowa: „Pójdź za mną”, jakieś dziwne, nie dokońca zrozumiałe dla mnie przyciąganie Chrystusa i do Sacrum. Tematyka powołań zakonnych jakby sama „rzuca” mi się w oczy i pociąga serce, ale jak mam poznać czy to rzeczywiście powołanie Boże, czy też może mój wymysł ? Dostałam już niejeden znak, choć wydają mi się one takie niewielkie (nieznaczące), dopóki nie będę miała pewności, poddaję to wszystko w wątpliwość. Nie mam kierownika duchowego a samemu tak trudno odczytać prawdę o powołaniu... Kiedyś ktoś mi powiedział, że widocznie nie trafiłam na właściwego kandydata na męża i być może szukam ucieczki a ja w głębi serca czuję, iż choćbym znalazła wspaniałego mężczyznę, miałabym wątpliwości, gdyż od jakiegoś czasu tak trudno wyobrazić mi siebie w roli żony i matki, coś wygasło... natomiast gdzieś w wyobraźni widzę siebie w habicie... koloru czarnego...

Może udzielilbyś kilku wskazówek, jakichś porad, może jakaś szczególna modlitwa, rekolekcje rozeznaniowe ? Co mam czynić?

Jezu, Ufam Tobie!

Z Panem Bogiem.
(podpis)


Droga Siostro w Chrystusie!

Bardzo mi się spodobał Twój piękny list. Jestem Włochem i nie znam polskiego, ale przeczytałem Twój list dzięki automatycznemu tłumaczowi. Ta odpowiedź została przetłumaczona przez polkę, która mi pomaga.

Mam ogromną nadzieję, że będziesz mogła stać się Oblubienicą Jezusa Chrystusa, wstępując do dobrego zakonu. Powołanie sprawdzić można przede wszystkim przez intencję, jaką kandydatka ma, pragnąc życia zakonnego. Kobieta, która chce stać się siostrą, aby poświęcić się służbie Bożej i zbawieniu dusz, żyjąc z chrześcijańską gorliwością Regułą swojego zakonu, uciec od pokus tego świata, żyć bardziej zjednoczona z Dobrym Jezusem, pokazuje, według świętego Alfonsa, że ma typowe oznaki prawdziwego powołania.

Radzę Ci spróbować życia zakonnego na krótki czas w jakimś dobrym zakonie. Musi być istotnie dobry. Niestety, są zakony, które są rozluźnione i zsekularyzowane, i gdzie nie żyje się już w prawdziwie zakonny sposób.

Co się tyczy kierownika duchownego, nie jest prosto znaleźć kogoś zdatnego do tego zadania. Mówił św. Franciszek Salezy, że jeśli kierownictwu duchownemu brakuje wiedzy, bogactwa miłości nadprzyrodzonej i roztropności, to istnieje niebezpieczeństwo dla duszy.

Jakie obce języki znasz? Czy czujesz się bardziej pociągnięta przez zakony życia czynnego, czy kontemplacyjnego?

pozdrawiam Cię serdeczne w Jezusie i Maryi,

Cordialiter