20.02.2014

List od młodej dziewczyny

Pewna czytelniczka napisała do mnie następującą wiadomość, którą niniejszym publikuję.

Drogi Bracie,
                        Trafiłam na ten blog i po namyśle zdecydowałam się napisać. Mam ponad 30 lat. Jeszcze wiele lat wcześniej, po studiach wybralam się na pielgrzymkę i tam spotkałam Siostrę zakonną. Jezus był mi zawsze drogi, mimo ciężkich przeżyć uleczył i opatrzył rany, zajął się mną najczulej i z ogromną Miłością. Patrząc na tą wspaniałą Siostrę sama zapragnęłam zostawić świat i pójść tą drogą. Po rekolekcjach, spotkaniach u Sióstr zdecydowałam się na wstąpienie. Nie wiem, czy to było, aż tak wielkie zafascynowanie, czy światło Boże. Jednak kiedy przyjechałam do Sióstr w dzień wstąpienia, ogarnął mnie taki paraliż i strach, że wycofałam się i wróciłam do domu. Przez następnych wiele lat cierpiałam na depresję. Myśli o zakonie wciąż wracały. Jednak patrząc na taką dolegliwość można mieć wątpliwości, czy były one prawdziwe. Ostatnio jednak powiedziałam, iż tym razem zrobię wszystko i nie zrezygnuję, ale też chciałam przedstawić szczerze moją sytuację Siostrom. Był to inny zakon. I w zasadzie pojechałam do Sióstr by potwierdzić moje przypuszczenie, że nie zostanę przyjęta. Szczerze się nie dziwię, że tak się stało. Dziś mam własną firmę. Cieszę się niezmiernie i dziękuję za to Bogu, bo dał mi możliwość robienia tego co lubię. A jednak pragnienie, by oddać Mu wszystko, pozostać o jednej "sukni" i być dla Niego, jest wciąż odczuwalne w sercu. Mam oddanego Bogu Kierownika Duchowego oraz zaprzyjaźnionego Kapłana, którzy nie widzą dla mnie takiej drogi, a bardziej w Rodzinie. Czemu zatem wciąż w człowieku, mimo chęci pozostawienia tych myśli, pozostaje takie pragnienie? Nie wiem jak je od siebie odsunąć i przetłumaczyć sobie, tym bardziej w moim przypadku, że dla Boga można żyć też w pełni, pozostając w świecie. Wiem też, że w zakonach tak jak w świecie są różni ludzie, nie wiem, czy umiałabym wytrwać. Nie chcę okazywać również nieposłuszeństwa względem Kierownika i sprawiać Mu przykrość brakiem zaufania, bo przecież ile można pytać o to samo. Wiem, że mnie dobrze zna i umie spojrzeć z perspektywy. Modlę się, aby Pan pozostawił prawdziwe pragnienia, które są Jego. Modlę się również o pokój w Duszy. I ufam Bogu, że ukoi to skołatane serce.

Dziękuję za świadectwa. Pozdrawiam w Bogu i jeśli Pan Bóg pozwoli, proszę o słowo spojrzenia.