10.05.2015

Miłość nie jest kochana

[Z pism błogosławionej Marii Deluil-Martiny]

Najdroższe Siostry i Córki, chciałabym przedstawić wam niebieską Pasję Jezusa Chrystusa. Przyszedł On na ziemię, by przynieść ogień Miłości; czegóż mogę pragnąć, jeśli nie tego, by rozpalił wasze dusze? Chciałabym was widzieć spalane przez tę miłość; ale nie przez miłość pragnień czy bezowocnych uczuć, lecz przez miłość wyrażaną w czynach i prawdzie, zawierającej się w największym oddaniu oraz pozwalającej się prowadzić przez Ukochanego aż po największą ofiarę.

By dodać płomieni waszemu ogniowi miłości przypominam wam i uzmysławiam, jak bardzo nienawidzony jest w tym czasie Ten, którego kochamy; jak bardzo wzgardzany jest Ten, którego uwielbiamy; jak bardzo znieważany jest Ten, któremu służymy klęcząc.

Miłość nie jest znana, Miłość nie jest kochana, Siostry moje! Kiedy ujrzałam nienawiść świata do Boga będącego Miłością; wzgardę i zniewagi świata wobec Tego, który jest Panem wszelkiej władzy na niebie i ziemi; kiedy ujrzałam wojsko szatana niszczące szereg dusz, dla których mój Zbawiciel przelał swoją Krew, moje serce roztopiło się w mojej piersi jak wosk, i powodowana miłością pragnącą czynić tyle ile to w jej mocy oraz wierząc, że wszystko jest możliwe, odważyłam się poprosić Bożą Miłość, by utworzyła mały zastęp dziewic, które byłyby ziemskimi serafinami, duszami gotowymi na cierpienie, żarliwymi w swym oddaniu i nic, z wyjątkiem posłuszeństwa należnemu przełożonym, nie mogłoby zatrzymać ich na drodze ofiary; duszami całkowicie oddanymi Bożemu działaniu, w którym spełniłyby się w pełni plany miłosierdzia; duszami eucharystycznymi wynagradzającymi oraz apostolskimi; duszami-hostiami zjednoczonymi z Jezusem, przemienionymi w Niego, ofiarowanymi i złożonymi w ofierze przez Niego, które nie żyłyby już same, ale w których On żyłby, których życie byłoby ukryte z Nim w Bogu; Hostiami żywymi, w których w pewien sposób dopełniłby swej Męki, i którymi rozporządzałby według upodobania dla swej chwały.

Siostry, czy to tylko moje marzenie? Do was należy odpowiedź, do was udowodnienie Jezusowi waszym porywem oraz wspaniałomyślnością serca, że nie wezwał was na próżno do swego sanktuarium, wokół swego ołtarza! W pokoju waszych klasztorów ledwo dochodzi dalekie echo bluźnierstw świata. Nie ulega wątpliwości jednakże, że przed wstąpieniem do zakonu i również po, dostrzegłyście nieco z grzechów naszych czasów – na podstawie obrazu społeczeństwa, wydarzeń rozgrywających się na waszych oczach i dzięki chrześcijańskiemu instynktowi waszych dusz. Bolejące z powodu zniewag wyrządzonych Bogu zdecydowałyście poświęcić się całe Jemu modląc się i wynagradzając.