5.08.2012

List od młodej dziewczyny

Pewna dziewczyna napisała mi piękny list, żeby opowiedzieć historję swego powołania.

Witam,
Jestem studentką III roku pedagogiki ,kultury fizycznej i sportu i jeśli mogę też pragnę podzielić się swoją historią. Po przeczytaniu niektórych tutaj tak wzruszających mnie listów poczułam ogromną radość i ulgę, że człowiek pragnący więcej Boga ma gdzie go odnaleźć. Ja głos Boga usłyszałam już tuż po maturze, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to Bóg mnie wzywa. Wtedy miałam duże problemy aby odnaleźć tę zagubioną w doganiającej mnie dorosłości cząstkę siebie.
Czułam niewyobrażalną pustkę której nie mogłam niczym zapchać, zatkać, zmazać. Moje serce było wtedy bliskie śmierci -każdej śmierci. Pewnego dnia moje myśli zapłonęły nieoczekiwanie Bogiem, którego wtedy nie znałam, nie żyłam jak jego uczennica. W mojej myśli jak na slajdzie wyświetlił się napis " jedź na rekolekcje a odmieni się na nich całe twoje życie. Byłam wystraszona i zagubiona...Ale pojawiła się również i nadzieja, której Bóg pozwolił zakwitnąć i poddał jej mnie. Na rekolekcjach prowadzona Bożą Łaską wypływałam na głębię poznając tego, który uczył mnie pływać w źródle swojej nieskończonej miłości. Rekolekcje jednak się skończyły a ja poszłam na studia... Nie rozumiałam jednak jednego w mojej duszy. Męczyło mnie bardzo długo na pierwszym roku pragnienie ludzkiego dobra, patrzyłam na ludzi jak na cud stworzenia. gdy widziałam na ulicach Siostry zakonne to jakby uciekało mi do nich serce, ten stan trwał cały pierwszy rok, a ja jeszcze wtedy nic nie podejrzewałam...zaczęłam drugi rok i nagle uświadomiłam sobie, czego Bóg chce ode mnie. " Przecież nie wzbudził by we mnie tylu pragnień, jeśli nie oczekiwał by ode mnie ich spełnienia.Wiedząc , że powołanie może zostać wycofane i darowane komuś innemu zaczęłam błagać Boga by pozwolił mi pójść do niego po studiach, nie dlatego , że nie chciałam z nim być już wtedy , bo pragnęłam tego jak niczego innego,.lecz dlatego iż pragnęłam być przygotowana również wiedzą by pomagać wszystkim moim wykształceniem -jakież wtedy moje serce byłoby radosne. modliłam się gorliwie każdego dnia po wyjściu z uczelni, aby dobry Bóg pozostał w moim sercu i dalej -codziennie mnie wzywał, bo teraz już rozumiem jego szept ciszą we mnie. Rozumiem go już w wietrze, i o wiele bardziej mu ufam. teraz moje pragnienie bycia jak najbliżej niego dalej jest tak samo silne, ogromnie się z tego cieszę i zaraz po skończeniu studiów idę na służbę tak radosna i chwałę królestwu niebieskiemu. ;) Zawsze jest nadzieja;)