25.01.2019

Jezus Eucharystyczny

Publikuję parę fragmentów z kilku listów, napisanych do mnie przez miłą czytelniczkę z Rumunii.

Cześć D.,
nie skończyłam jeszcze czytać “Dziejów duszy”, jestem jeszcze w rozdziale o odbytej podróży św. Tereski do Rzymu. Nie mam tyle czasu na czytanie w ciągu dni roboczych. To był naprawdę bardzo męczący tydzień i nie udało mi się jeszcze odsłuchać medytacji w formacie mp3 św. Alfonsa Liguori, gdyż muszę być wypoczęta, by móc się skoncentrować; nie chcę ich słuchać roztargniona. Chcę “spożyć” całą dobrą lekturę, która może karmić moją duszę i uczyć mnie lepiej żyć w miłości Bożej. Szukałam w Internecie w tym tygodniu, ale nie mogę znaleźć żadnej książki o św. Alfonsie Liguori w języku rumuńskim. Rozumiem włoski, nie mam z nim problemów, ale to nie to samo, co czytanie we własnym języku. Potem przeczytałam na Twoim blogu, że jedna dziewczyna przeczytała „Dzienniczek św. Siostry Faustyny”. Znalazłam tę książkę w moim języku i kupiłam ją. Liczy 600 stron, ale gdy skończę “Dzieje duszy”, wezmę się za nią. Jestem ciekawa, jak ci święci odkryli swoje powołanie, jak powiedzieli to swoje ‘tak’, jakie mieli trudności, pokusy, itd. Dzienniczek świętej czy świętego to najlepszy sposób, by się tego dowiedzieć.

Obejrzałam też parę filmów religijnych i zdaję sobie sprawę ze znaczenia, jakie miała Eucharystia sto lat temu. Jakie przygotowania czynili chłopcy i dziewczęta, by przyjąć Jezusa, jakie pragnienia mieli w swych sercach… I jakiż przywilej to był dla nich przyjąć Chrystusa w Komunii św. z okazji wielkich świąt. A my, którzy mamy możliwość przyjmowania Go codziennie… Jak przeżywamy tę chwilę? Z ogniem w sercu , które pragnie i oczekuje Jezusa, czy jest to tylko przyzwyczajeniem? Musimy wziąć bardziej na serio ten Sakrament. Lepiej jest przyjmować Go raz na tydzień, czy raz w miesiącu, ale uczynić to dobrze, niż przyjmować Jezusa z plamami grzechu… Jesteśmy tak ułomni…. Jest tyle osób, które idą do kościoła i modlą się przed statuami czy ikonami i zapominają o patrzeniu na tabernakulum, gdzie Jezus czeka na nas. Nie pamiętam, gdzie to przeczytałam, ale była osoba, która chodziła codziennie do kościoła i patrzyła na tabernakulum, nic nie mówiąc. Ktoś zapytał ją, co robi, a ona odpowiedziała: patrzę na Niego a On patrzy na mnie. Jaka prosta odpowiedź, pełna wiary. To prawda, musimy być bardziej świadomi Jego obecności w naszym życiu. Obecnie próbuję przypominać sobie o modlitwie przed jedzeniem, wyobrażając sobie, że Jezus jest blisko mnie i czeka, abym Go poprosiła o pobłogosławienie tego, co mi dał z taką miłością. Tyle mam myśli….

Posłuchaj, co Ci powiem. Kto wpisuje do googla wyraz “powołanie” oznacza to, że chce wiedzieć, co to jest. Tak znalazłam Ciebie… Na razie nie wiem, jakie jest moje powołanie i staram się wzrastać w wierze, ulepszać mój czas modlitwy, bardziej poznawać Jezusa, i…. Kto wie?

Myślę nad utworzeniem bloga w j. rumuńskim podobnego do Twojego, gdyż jeśli się chce dowiedzieć czegoś o powołaniu w moim języku, nie znajduje się prawie niczego. Jestem niezdecydowana, to wielka odpowiedzialność.

Dzięki za pozdrowienia. [...] Byłam trochę ostra dla Ciebie w moim pierwszym liście. ;)

Niech Cię Bóg błogosławi w swej nieskończonej miłości!
(podpis)